Wypad za miasto czyli ... niech żyje wieś :)

Coraz dłuższy dzień spowodował, że częściej wyjeżdżamy za miasto i mniej czasu siedzimy przed monitorem. Mea culpa, wybaczcie :) A skoro już tak się dzieje, to teraz będzie o wycieczce za miedzę, czyli "blisko też może być fajnie" . Tak doszło do wycieczki na wieś... Niespełna 50 minut, mijamy Wolbrom i lądujemy na wsi, gdzie nadal są krowy, kury i gęsi, gdzie można karmić króliki i wsiąść do traktora... Mój syn poznał smak owoców prosto z drzewa, mógł zobaczyć, jak wygląda mała kaczka i podejść do Mućki... Miastowi, jak ja, mają problem z poznawaniem wsi zmysłami, ale dzieciom polecam jak najbardziej... To jest czas trochę brudnych rąk, odrapanych kolan i chleba z masłem i cukrem :) Potem można zjeść kawałek drożdżowego ciasta z owocami i grać w "chińczyka" albo "państwa - miasta" na kocu pod gruszą... Nikt nas nie goni, czas płynie leniwie,  na kocu ląduje piknikowa zastawa a na niej smakołyki prosto z pola albo pieca :) Polecam Wam taką rozrywkę od czasu do czasu, bo każdemu z nas przyda się reset...







Komentarze