Moja dorosła młodość czyli Budapeszt i Wiedeń...

Często słyszę, że czasy studenckie to była dla kogoś szkoła życia, albo że właśnie wtedy najwięcej doświadczył, albo że wykorzystał ten czas na poznawanie... ludzi, miejsc, życia. Ten krótki czas (średnio 5 lat), no dla wielu długi (kolega studiował 12 lat) był bezcenny z wielu powodów. Nagle oderwani od rodzinnego domu lub starych utartych ścieżek, musieliśmy nauczyć się żyć samodzielnie i wyszukiwać nowe szlaki. Moje doświadczenia pokazują, że nieodzownym i jednocześnie bardzo pomocnym  elementem wchodzenia w dorosłość stały się podróże. To one zmieniły moje patrzenie na świat, moje potrzeby poszukiwań i stały się źródłem wielu inspiracji. Pierwsze lata studiów to był czas chodzenia po górach, weekendów w studenckich chatkach w Beskidzie Żywieckim i Śląskim a także wyprawy do dużych miast - Kraków, Gdańsk,Wrocław czy Poznań. Stolicę znałam już wcześniej :) Potem udało mi się pobyć dużo dłużej za granicą. Budapeszt przygarnął mnie kilka razy dzięki przyjacielowi, który tam właśnie studiował, a do Wiednia wyjechałam uczyć dzieci języka polskiego, uczyć się niemieckiego i pracować. I chyba miłość do tych dwóch pięknych miast zaszczepiła we mnie chęć eksplorowania nowych miejsc w Europie... Nie potrafię w kilku słowach napisać, co urzekło mnie najbardziej, dlatego wpisów o Budapeszcie czy Wiedniu będzie się pojawiać tu sporo... Nie zamierzam też podawać informacji praktycznych dla podróżników, bo internet jest tego pełen... To, co dla mnie ważne, to możliwość podzielenia się emocjami, jakie mną targają, gdy przejeżdżam Dunaj i ląduję w III Bezirku w Wiedniu albo w Budzie, czyli tej lepszej stronie Budapesztu :) Z biegiem czasu moja miłość do miejskich przestrzeni nie zmalała. Nadal uwielbiam miejskie zakątki i szukam niebanalnych obiektów. Mam słabość do kamienic, secesji w każdej postaci i cichych zaułków w centrach wielkich miast :) Dziś pod tym postem będzie kilka zdjęć bez konkretnego układu, po prostu takie, które lubię :)








Komentarze